Wybaczcie popełnienie tego wpisu. Taka zupełnie nie na czasie jestem. Wpis zaczęłam w Wielkanoc, a skończyłam dziś, cóż nie wszystko da się zaplanować:) Właściwie to od Wielkanocy świętujemy, świętujemy, świętujemy… Dzieci właśnie obierają ostatnie jajko od szczęśliwej kury, trochę im to zajmie, bo takie świeże jaja trudno się obiera. Jak minęły nam Święta? Hmmm, nie objedliśmy się sałatką jarzynową, niewielkimi babkami, kruchymi ciasteczkami, które przygotowaliśmy wspólnie choć dwa razy dłużej. Nie obejrzeliśmy nic w TV – bo w naszym Uroczysku brak zasięgu:) Nie chodziliśmy w gości, bo wszędzie daleko. Więc co to za Święta. Przygotowaliśmy koszyczek, bawiliśmy się w szukanie zajączkowych słodkości, leżeliśmy na leżakach, opowiadaliśmy o Obumarłym Ziarnie, z którego robi się pyszny chleb, o Uśmiechniętej Skale, która kryła niezwykłą Tajemnicę, o Chorągiewce Zmartwychwstałego. Poniedziałek Wielkanocny od rana zalany Słońcem, pozwolił na włączenie sikawek i kąpiel słoneczno-wodno-błotną. Turlanie po trawie, śmiech do łez, wspólne spacery, wojna na jajka i wspólne śpiewanie Alleluja. To były nasze niemodne, Boskie Święta 🙂 Podobne